Zaczynajmy od przedstawienia się. Czy możesz w kilku słowach opowiedzieć nam, czym jest Sentryc?
Nicole Jasmin Hofmann, CEO i współzałożycielka Sentryc: Niełatwo ująć to w zaledwie kilku słowach. Ale w dużym skrócie, jest to wysoce efektywny sposób na zapewnienie ochrony przed naruszeniami praw własności intelektualnej i praw do wizerunku w internecie.
Kto korzysta z Sentryc? Czy możesz podać przykłady konkretnych firm lub marek?
W zasadzie każda firma, które coś produkuje mogłaby skorzystać z naszego oprogramowania i usług. Mamy szerokie spektrum klientów, od producentów B2B i spółek z branży elektrycznej – czyli marek typowo przemysłowych – aż po modę, odzież i kluby piłkarskie z ich merchandisem. Jest to więc bardzo szeroka grupa i to jest jedna z tych rzeczy, które bardzo lubię w naszym produkcie: możemy pomóc praktycznie każdej firmie, bez względu na to, czy jest to wyspecjalizowany producent, który wynalazł coś niesamowitego, czy modna marka, której renoma skusiła piratów produktowych.
Czy masz jakichś klientów, których uznajesz za ulubionych?
Przez to, jak bardzo różnorodna jest to grupa i jak różne są sposoby w jakich korzystają z naszego produktu, trudno mi wybrać tylko jednego. Może warto wspomnieć o dwóch interesujących: Eintracht Frankfurt i EagleBurgmann. Pracowaliśmy z nimi już wcześniej, zanim wygrali Ligę Europy UEFA, i niesamowite było zobaczyć, jak po tym zwycięstwie wzrosła liczba podróbek z ich oznakowaniem, które można było znaleźć na rynku. Na szczęście byliśmy gotowi, aby sobie z tym poradzić. Kiedy zaczęli korzystać z Sentryc, wprowadzili w firmie regularne spotkania, które nazywali „TakeDown Party”, na których omawiali postępy firmy w walce z piractwem. Bardzo spodobał nam się ten pomysł i wprowadziliśmyi podobne sposoby “świętowania” również dla innych naszych klientów. Ale muszę podkreślić, że cieszymy się ze współpracy z każdym klientem.
Wróćmy do tego, jak działa Sentryc. Czy możesz nam powiedzieć, jak dokładnie działa oprogramowanie?
Rozwinęliśmy różne modele sztucznej inteligencji i korzystamy z uczenia maszynowego w dwóch głównych obszarach. Po pierwsze sprawiamy, że platformy na których funkcjonują produkty i marki naszych klientów stają się transparentne. Po drugie, nie zostawiamy naszych klientów samych w obliczu naruszeń: nasze narzędzie pozwala im usuwać te naruszenia. Za każdym razem, gdy w danym przypadku potwierdzimy, że mamy do czynienia z podróbką lub nadużyciem marki, nasze oprogramowanie jest w stanie szybko je usunąć – nawet w ciągu 24 godzin. Jeśli podróbki pojawią się ponownie, oprogramowanie automatycznie je usuwa. To, że proces jest w pełni zautomatyzowany i ciągły, ma duże znaczenie dla naszych klientów.
Czy możesz podać przykład zastosowania Sentryc w praktyce?
Weźmy jako przykład producenta rzeczy dla zwierząt domowych. Najpierw zbieramy wszystkie dostępne informacje o produkcie. Na podstawie tych danych tworzymy dla każdego klienta lub poszczególnych jego produktów spersonalizowany model oparty na AI. Wykorzystujemy ten model lub modele do przeszukiwania internetu – stron internetowych, platform handlowych i mediów społecznościowych – w inteligentny sposób, a następnie zbieramy i udostępniamy klientowi informacje o podejrzanych ogłoszeniach. Klient decyduje, czy samodzielnie przejrzy wszystkie z nich, czy też skorzysta z możliwości inteligentnej automatyzacji, którą również oferujemy. Gdy potwierdzą, że w danym przypadku mowa o naruszeniu, korzystają ze słynnego przycisku TakeDown, który powoduje “przejęcie” procesu przez nasz software – my informujemy platformę, a platforma usuwa daną ofertę czy stronę.
Czyli pomagacie uwolnić Internet od podróbek i nielegalnej sprzedaży?
Dokładnie. Jednocześnie pomagamy zapobiegać nadużyciom – popularne marki są często wykorzystywane do przyciągnięcia uwagi klientów do oferty, której faktycznym przedmiotem jest produkt mniej znanej marki. Jest to popularny rodzaj nadużycia szczególnie na marketplace’ach. Takie działanie oczywiście powoduje budowanie rozpoznawalności produktu na koszt budżetu marketingowego znanej marki lub producenta i jest to oczywisty przykład nielegalnego wykorzystania zarejestrowanego znaku towarowego przez naruszyciela.
Czyli „przycisk TakeDown” zastępuje prawnika, którego w przeciwnym razie trzeba byłoby zatrudnić do zajęcia się naruszeniem?
Absolutnie nie. Nie konkurujemy z prawnikami; wspieramy ich. Nasze oprogramowanie przeszukuje internet, kontaktuje się – w zautomatyzowany sposób – z dostawcami platform i monitoruje postęp procesu. Zautomatyzowaliśmy również proces dokumentowania naszych działań, np. za pomocą zrzutów ekranu. To są działania automatyczne i powtarzalne – wykształcenie prawnicze zdecydowanie może być wykorzystane lepiej. Ważna jest też szybkość naszego działania, która pozwala zapobiec zwiększaniu się szkód. W połączeniu z analizami, które dostarczamy, klienci i prawnicy mogą łatwo zidentyfikować wśród naruszycieli “grube ryby”, czyli podmioty, które szkodzą ich reputacji i dochodom na większą skalę i w ten sposób skuteczniej im przeciwdziałać poprzez działania prawne. Pomagamy więc nie tylko firmom, ale także prawnikom być bardziej efektywnymi.
Jak powstało Sentryc i dlaczego?
Studiowałam zarządzanie przedsiębiorstwem i przez prawie dziesięć lat rozwijałam różne firmy. Zawsze interesowałam się innowacjami i technologią. Karierę startupową rozpoczęłam w roli CFO z szerokim zakresem obowiązków. Oprócz spraw finansowych byłam odpowiedzialna za administrację, aspekty prawne biznesu i – trochę nietypowo – marketing. To obejmowało również różne aspekty własności intelektualnej. W jednej z kolejnych firm, w których pracowałam, prawie sami padliśmy ofiarą piratów. Opracowywaliśmy produkty, które chcieliśmy wprowadzić na rynek w Azji i już rozmawialiśmy z różnymi partnerami biznesowymi na miejscu. W pewnym momencie zorientowaliśmy się, że próbują ukraść nasz produkt. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze, ale było to dość szokujące.
Mając takie doświadczenia, gdy poznałam mojego co-foundera Hendrika, który opowiedział mi, jaką technologię możemy stworzyć, od razu zrozumiałem, jak ważne jest to, co możemy z nią zrobić. Zawsze istotne było dla mnie także to, że wiedziałam, że jeśli zrobimy to dobrze, możemy pomóc zarówno przedsiębiorstwom, jak i konsumentom i uczynić zakupy online bezpieczniejszymi. Tak to się zaczęło.
CFO i umiejętności marketingowe doskonale się uzupełniają. Jakie było dla Ciebie największe wyzwanie przy zakładaniu własnego biznesu?
Najtrudniejszym momentem była pandemia COVID. Poznaliśmy się z Hendrikiem w 2019 roku, zdecydowaliśmy się uruchomić biznes pod koniec 2019 roku i na początku 2020 roku weszliśmy na rynek z MVP. Wybraliśmy się wówczas na kolację, aby to uczcić, a zaledwie kilka dni później cały świat znalazł się w lockdownie. Zdecydowanie nie był to idealny moment na rozpoczęcie działalności. Ale ostatecznie poradziliśmy sobie z tym, a fakt, że jesteśmy firmą technologiczną sprawił, że w porównaniu do innych firm stosunkowo łatwiej było nam kontynuować działalność. Po drugie, pandemia COVID spowodowała zdecydowany wzrost sprzedaży online, co zwiększyło świadomość naszych klientów na temat konieczności monitorowania kanałów dystrybucji online.
Czy podoba ci się bycie CEO? Co w tej roli lubisz najbardziej i co najmniej?
Tak, lubię tą rolę. Chyba zawsze był we mnie ten pierwiastek i mentalność założyciela. Już jako dziecko chciałam mieć swoją własną firmę. Bycie CEO zawsze było dla mnie czymś naturalnym i ciągle rozwijam kompetencje, które uważam za niezbędne, aby wykonywać tę pracę jak najlepiej. Łączenie odpowiedzialności CFO i CMO w moich poprzednich firmach zdecydowanie pomogło, poza tym zawsze to lubiłam, podobnie jak to, że jako CEO musisz rozumieć wiele różnych rzeczy, od technologii, przez finanse, do marketingu i sprzedaży. Ale to może też być wyzwanie – musisz znaleźć odpowiedni poziom zaangażowania, co nie zawsze jest łatwe.
Jakie są trzy najważniejsze cechy, które powinien posiadać founder?
Dobre zrozumienie liczb i umiejętności analityczne, na pewno również komptencje marketingowe i sprzedażowe. Ale być może jeszcze ważniejsza jest determinacja, wytrwałość i – w pewnym sensie – odwaga. Pomaga też, gdy jesteś lub stajesz się ekspertem w danej dziedzinie.
Co najbardziej doceniasz w posiadaniu współzałożyciela?
Każdy founder ma takie momenty, w których czuje się samotny. Zawsze są decyzje, które trzeba wszechstronnie rozważyć. To niezwykle wartościowe, gdy masz kogoś, z kim możesz wymieniać się tymi myślami, ponieważ nikt nie rozumie foundera tak jak inny founder.
Czy jako founderka musiałaś podjąć jakieś szczególnie trudne decyzje?
Odpowiedź na to pytanie jest dla mnie bardzo prosta. Najtrudniejsze są te decyzje, które wiążą się z koniecznością rozstawania się z pracownikami. Na szczęście nie musiałam tego robić zbyt często. Jest to szczególnie trudne w organizacji startupowej, gdzie zespoły są małe, a relacje bliskie, więc ludzie są dla ciebie tym ważniejsi. Ale jest to część tej pracy, a odpowiedzialność CEO dotyczy całej firmy, istnieje też wiele sposobów na to, aby w takich sytuacjach zachować się w sposób pełen szacunku i sprawiedliwy.
Przypuszczam, że przyjemniejsze jest na przykład świętowanie kolejnych rund inwestycyjnych. Co według ciebie czyni Sentryc atrakcyjnym dla inwestorów?
Najlepiej ich zapytać! Wiemy, że inwestorzy doceniają różnorodny zespół, który udało nam się zbudować: każdy ma inne spojrzenie, dzięki czemu mamy fajną dynamikę i możemy się szybko rozwijać. Ale oczywiście mamy również bardzo atrakcyjny produkt z mądrze ułożonym modelem biznesowym. Odkąd na świecie funkcjonuje instytucja wynalazku, działają i działać będą także piraci produktowi. Sentryc ma jasną misję i cel: wspieramy firmy, które zainwestowały w produkt, markę i reputację, oraz konsumentów. Piractwo produktowe ma też szereg innych negatywnych konsekwencji: powoduje utratę miejsc pracy, często ma poważne konsekwencje dla środowiska, wpływa na rozpowszechnienie zjawiska wyzysku pracy ludzkiej czy dziecięcej. To niesamowite, że nasze oprogramowanie może pomóc we wszystkich tych obszarach, zmieniając świat choćby trochę na lepsze.
Tar Heel Capital Pathfinder to jeden z twoich pierwszych inwestorów. Jak poznaliście Arka Seńko i jak doszło do tej inwestycji?
Przedstawił nas sobie jeden z naszych aniołów biznesu i nasz pomysł od razu zainteresował Arka. Arek ma ogromne doświadczenie w budowaniu technologii i tworzeniu oprogramowania, świetnie było więc mieć go na pokładzie od samego początku. Gdyby nie on i jego zespół, prawdopodobnie popełnilibyśmy wiele błędów, których udało nam się uniknąć.
Czy nadal otrzymujecie to wsparcie?
Tak, oczywiście. Regularnie omawiamy tematy ważne dla Sentryc, zwłaszcza związane z technologią. Zawsze możemy też liczyć na wsparcie zespołów technicznych Pathfinder i Red Sky. To bardzo pomocne, szczególnie gdy uruchamiamy nowe projekty lub brakuje nam mocy przerobowych. Cieszymy się, że Pathfinder jest z nami.
Czy możesz nam trochę opowiedzieć o planach na przyszłość dla Sentryc?
Cały czas śledzimy to, w którym kierunku podąża piractwo produktów i handel, zarówno B2C, jak i B2B. Za kilka lat sposób, w jaki kupujemy rzeczy, zmieni się kompletnie. Ciekawie będzie zobaczyć, co się wydarzy w świecie web3, wirtualnych zakupów i awatarów. Niestety piraci produktowi są sprytni i szybcy. My także musimy więc być sprytni i szybcy.
Jakie rady dałbyś świeżo upieczonemu założycielowi startupu technologicznego? Jakie lekcje nauczyłeś się, którymi chciałbyś się podzielić?
Bądź odważny i pracuj z iteracjami. Nie bój się pytać o poradę swoich mentorów. I nie oczekuj, że twoja pierwsza strategia, plan czy produkt od razu będą doskonale działać. Najlepsze produkty to efekt ciężkiej pracy i szybkich iteracji.